sobota, 11 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ II


Gdy Vera ubrała już buty i kurtkę, zeszła na dół, a tam czekali już na nią Fabian i Luiza, byli bardzo podekscytowani że mogą trochę ponabijać się z Very jak i również uchylić jej rąbek tajemnicy ich gangu. Vera była dość zmieszana więc całą drogę nic się nie odzywała. Szli długo, ręce miała zmarznięte, oczy napuchnięte od płaczu, a nos strasznie czerwony. Po chwili byli już na miejscu, stanęła więc koło znajomych a po chwili zapytała :
No i co my tu niby mamy robić? - rozejrzała się jeszcze dookoła a później spojrzała na Fabiana który wyciągnął z kieszeni paczkę Marlboro.
Och kochana widać, że nie znasz życia, jeszcze dużo dużo musisz się od nas nauczyć - zaśmiał się ironicznie i poklepał Vere po ramieniu.
Vera stała jak w osłupieniu. Po chwili Luiza chwyciła za papierosa i zaciągnęła się dość mocno.
Mała a umiesz tak? - wzięła następnego bucha i wypuściła dym nosem.
Vera nic nie odpowiedziała po chwili zerknęła na Fabiana który twierdząco pokiwał głową po czym rzekł :
No spróbuj, minie dzień, miesiąc a nawet rok i tak kiedyś spróbujesz, nigdy Cię to nie ominie, spróbuj a nie będziesz żałować, to leczy wszystkie doły i smutki, zalepia także rany. - głos chłopaka stał się milszy i coraz bardziej prawdziwy.
Dziewczyna tym razem też nic nie odparła ale uśmiechnęła się do Fabiana. Gdy patrzyła na Luize która bierze kolejnego i kolejnego papierosa i widziała iż to ją uspokaja sama więc chciała spróbować jak to jest. Wyciągnęła więc zmarzniętą dłoń w strone Fabiana i chwyciła za papierosa.
Masz masz niech ci to dobrze zrobi, a masz w ogóle ognia? - w jego głosie drżała sympatia do dziewczyny.
Mam mam. - Vera wyciągnęła zapałki z kieszeni kurtki.
Zapaliła więc papierosa i już za pierwszym razem zaciągnęła się głęboko, po czym zaczęła kaszleć. Dym wydostawał się z jej ust jak z nijakiego komina. Fabian i Luiza mieli niezłą radoche gdy zobaczyli krztuszącą się dziewczyne.
Już okej okey, mała nic Ci nie jest? - Fabian znów przerodził się w kochającego przyjaciela.
Po pierwsze nie mała, po drugie wiem co robie, i chyba to nie jest aż takie śmieszne do cholery?! Jestem bardzo ciekawa jak to wyglądało jak ty pierwszy raz zapaliłeś, - Vera była zła że znajomi z ośrodka tak zareagowali.
Hmm no Luizka opowiedz nam jak to było. - Vera ewidentnie zaczęła szydzić z Fabiana, nie bała się go wręcz przeciwnie.
Luiza.... jeżeli powiesz jej o tym to... - Fabian popatrzył srogo na Luize.
To? to co? no prosze jestem ciekawa co mi zrobisz - w głosie Luizy było słychać kpinę a jednocześnie zdenerwowanie.
Fabian zamilkł, natomiast Vera wypaliła do końca papierosa i dodała :
Spokojnie nie kłóćcie się przeze mnie, zawsze tak było że robiłam kłopoty, rodzicom, oczywiście jak jeszcze  żyli, teraz wam... kurczę nie chce aby przeze mnie wasza przyjaźń dobiegła końca, sama nie mam przyjaciół a sama nie chce zepsuć tego co jest między wami - Vera uniosła kąciki ust a w jej policzkach pojawiły się dołeczki.
Naprawdę tak myślisz? - dodał Fabian 
Przecież zawsze możesz być z nami, z chęcią przyjmiemy Cię do naszego grona, jeśli tylko chcesz - odparła Luiza po czym uśmiechnęła się do dziewczyny.
No właśnie, a myślisz że po co Cię tu przyprowadziliśmy? może pomyślałaś że chcemy Cię zabić tak jak reszta tych ciot które nawet nie wiedzą po co tu są. - zaśmiał się Fabian.
Tak myślisz? Bardzo się cieszę, oczywiście że chce spędzać z wami czas oby jak najwięcej! - odparła Verka.
A papierosy Ci smakują? - dodała Luiza.
No jakby to powiedzieć, chyba tak, czuje się znacznie lepiej, nawet nie wiecie ile w życiu przeżyłam, zapewne wiecie tylko tyle że moi rodzicie zginęli w wypadku samochodowym w którym też brałam udział, wiecie co? czasami sobie myśle że to ja mogłabym zginąć a nie oni, to wszystko moja wina. - Vera spuściła głowę zapalając kolejnego papierosa.
Nie mów tak, naprawdę to nie twoja wina, smutno mi to mówić ale.... widocznie tak powinno być! - odparła Luiza.
Tę rozmowe przerwał im Fabian.
No to co dziewczyny co tak tu będziemy marzli, może chodźmy do ośrodka do kolacji jest jeszcze dużo czasu więc pogadamy w pokoju, wiem wiem dobrze czuje sie w damskim towarzystwie - dodał i zaśmiał się melodyjnie.
A ty Vera nie przejmuj się - Luiza objęła ją ramieniem.
Dziękuje wam za wszystko, owszem chodźmy - odparła Vera zgniatając ustnik papierosa.
Po chwili wszyscy ruszyli do ośrodka, Fabian spojrzał jeszcze raz na Vere i dodał.
Widzę że Ci zimno, masz moje rękawiczki. - założył na jej zmarznięte dłonie.
Dziękuje Ci. - uśmiechnęła się szeroko i złapała Luize pod rękę.
Po długo przebytej drodze w końcu doszli już do ciepłego i przytulnego ośrodka gdzie czekali na nich wychowawcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

window.setTimeout(function() { document.body.className = document.body.className.replace('loading', ''); }, 10);